Tym artykułem rozpoczynam sekcję bloga zatytułowaną „wiedza”, gdzie będę się dzielić wiedzą zebraną z literatury i badań naukowych. Droga do wolności od stereotypów wymaga podstawy merytorycznej. Na początek artykuł inspirowany publikacją „Parenting beyond pink & blue”, której autorką jest Christia Spears Brown, profesorka psychologii rozwojowej na Uniwersytecie w Kentucky.
Kategoryzowanie dzieci ze względu na płeć dotyczy także tych najmłodszych: niemowląt i przedszkolaków. Okazuje się, że jest to najgorszy wiek by kierować uwagę dzieci na płeć. To właśnie wtedy bacznie obserwują dorosłych i są podatne na stereotypy.
Dzieci czytają stereotypy między słowami
Większość ludzi uważa, że ocenianie i kategoryzowanie dzieci ze względu na płeć nie ma tak naprawdę znaczenia. Że nie prowadzi do dużych różnic między dziewczynkami i chłopcami, tak długo jak dzieci są traktowane bez używania stereotypów. Ten argument byłby zgodny z prawdą gdyby dzieci zwracały uwagę jedynie na nasze jawne i oczywiste komunikaty. Jeśli dzieci słuchałyby tylko naszych słów, sprawa byłaby prosta. Większość rodziców przywiązuje dużą wagę do tego, by traktować swoje dzieci sprawiedliwie. Trudno sobie wyobrazić by jakikolwiek rodzic powiedział tak jawnie stereotypowe zdanie swojej córce jak: „Pewnie nie spodoba Ci się matematyka”.
Ale badania dowodzą, że kiedy kategoryzujemy i oceniamy przez pryzmat płci, dzieci to widzą. I ma to ogromne znaczenie – dzieci przyswajają tę wiedzę niezależnie od tego czy naszym świadomym zamierzeniem jest by ją przekazywać czy nie.
Nie raz mówimy, że dzieci są małymi detektywami. Wyłapują subtelne sygnały z otaczającego świata i na ich podstawie formułują obserwacje na temat tego, co jest ważne. Są uważnymi „odbiorcami” wszystkiego, co robią dorośli. W końcu to w ten sposób uczą się jak działa świat.
Zobacz też: Dziecko wyzwolone z więzów płci. Baby X.
„Nauka płci” jak nauka języka
Weźmy przykład języka, nawet gdy komunikaty nie są związane z płcią. Dzieci uczą się go poprzez wnikliwe słuchanie słów używanych przez innych. W wieku około 2 lat zaczynają mówić, ale ich rozumienie języka zaczyna się dużo wcześniej. A jak się uczą? Rodzice używają wielu trików by im w tym pomóc:
- mówią do dzieci w specjalny sposób (prosto i powoli, charakterystycznym tonem),
- dużo opowiadają np. dziecko bierze do ręki piłkę a rodzic mówi „to jest piłka”.
Wychwytując wzorce w języku, dzieci szybko opanowują podstawowe zasady gramatyki, choć nikt z nas z pewnością nie uczył 2-latków, w jaki sposób prawidłowo konstruować zdanie. Oczywiście, ponieważ dzieci same uczą się języka, robią błędy: przeinaczają słowa, używają je w nieodpowiednim kontekście czy wymyślają słowa, które nie istnieją.
W taki sam sposób odbywa się przyswajanie wzorców w odniesieniu do płci. Jak w przypadku nauki języka nikt nie tłumaczy małym dzieciom gramatyki, tak samo rodzice nie mówią dzieciom:
„Twoja płeć jest bardzo ważna, od niej zależy jakie aktywności będziesz lubić. Proszę zwracaj uwagę na to jak postępują chłopcy a jak dziewczynki i zachowuj się odpowiednio”.
A mimo to dzieci bezbłędnie łapią różnice między płciami, nawet te najdrobniejsze. Zwróćmy uwagę jak uczymy dzieci kolorów, liter i liczenia? Najczęściej wskazujemy zwracając ich uwagę na przykład:
- licząc kupione jabłka,
- wskazując litery podczas czytania,
- nazywając kolory na przedmiotach.
Ta strategia uczenia działa znakomicie, dlatego wszyscy ją stosujemy. A jak sprawa wygląda, jeśli chodzi o płeć? Jak często wskazujemy na nią poprzez dobór słów lub kolorów? Dlaczego „uczenie” dzieci, że płeć ma znaczenie miałoby przebiegać inaczej niż nauka liczenia, liter czy kolorów?
Zobacz też: Mówisz córce „bądź grzeczna”. Ale po co?
„Tylko mężczyzna może być prezydentem”
Rebecca Bigler, profesorka psychologii rozwojowej na Uniwersytecie Teksasu w Austin poświęciła karierę naukową na badania wskazujące, że już samo „niewinne” etykietowanie grupy skutkuje tym, że dzieci wykształcają stereotypy na temat tych grup. Jedno z pierwszych badań przeprowadziła w grupie uczniów w wieku 6-11 lat w 1995 roku (1). Podzielono ich na 2 grupy:
- Grupa badana, w której używano płci do etykietowania uczniów, a nauczyciele mówili np.: „Dziewczynki radzą sobie dzisiaj znakomicie” lub „Chłopcy są dobrymi słuchaczami”,
- Grupa kontrolna, w której nie stosowano etykietek płci, a nauczyciele zwracali się do uczniów indywidualnie, używając imion.
Pomieszczeniom, w których uczyły się dzieci z grupy pierwszej, nadano także pozawerbalne oznaki różnicujące dzieci w ramach grupy np.:
- prace plastyczne dziewczynek i chłopców umieszczano na osobnych tablicach ozdobionych innymi kolorami
- dziewczynki siedziały w ławkach z dziewczynkami, a chłopcy z chłopcami
Istotne jest to, że nauczyciele nie mogli faworyzować żadnej z grup, podsycać konkurencji między nimi ani używać stereotypów (czyli na przykład chłopców nie nazywano „silnymi” a dziewczynek nie proszono by posprzątały). Nauczyciele mieli tylko sortować i etykietować dzieci przy pomocy płci.
Jakie obserwacje poczyniła badaczka po 4 tygodniach takiego sposobu prowadzenia klas? Uczniowie w klasach podzielonych na grupy ze względu na płeć rozwinęli silniejsze stereotypy niż uczniowie z klasy nauczycieli skoncentrowanych na indywidualnych cechach każdego ucznia. W praktyce oznaczało to, że dzieci chętniej wygłaszały opinie, że „tylko” mężczyźni lub kobiety powinni wykonywać określone zawody. Mówiły na przykład:
„Tylko mężczyzna może być pracownikiem budowlanym, lekarzem lub prezydentem” oraz
„Tylko kobieta może być pielęgniarką, sprzątaczką lub opiekunką dzieci”.
„Zaledwie” po 4 tygodniach życia w rzeczywistości, w której podkreślano ich płeć zarówno dziewczynki jak i chłopcy uważali, że tylko mężczyzna może być lekarzem a tylko kobieta zajmować się dzieckiem!!!
Zobacz też: Płeć – soczewka zniekształcająca obraz człowieka?
Generalizowanie efektem etykietowania
Posługiwanie się stereotypami oznaczało także, że uczniowie z klas sortowanych przy pomocy płci dostrzegali mniejszą różnorodność w ramach każdej płci. Byli bardziej skłonni powiedzieć na przykład, że „wszyscy” chłopcy zachowują się w określony sposób lub „żadna” dziewczynka nie zachowałaby się w inny sposób. Dzieci zaczęły pomijać fakt, że w rzeczywistości istnieją indywidualne różnice w zachowaniu zarówno dziewczynek jak i chłopców.
Dlaczego wnioski z tego badania są tak istotne? Ludzie nie są przecież jednowymiarowi. Nie ma żadnego zachowania, które reprezentują absolutnie wszystkie dziewczynki lub wszyscy chłopcy. Ponadto, jest ryzyko, że dziecko, które będzie choć trochę odstawać od „normy” (czyli wykazywać zachowanie stereotypowo przypisane drugiej płci) będzie się czuło nieprzystosowane. Jako dorośli wiemy, że od każdej reguły jest mnóstwo wyjątków. Jeśli dzieci wierzą, że „wszyscy” chłopcy lubią sport wyobraźmy sobie jak może wyglądać życie chłopca, który nie lubi grać w piłkę? Pewnie inne dzieci będą mu dokuczać a jego samoocena poszybuje w dół. Zaczyna być źle traktowany zupełnie bez jego winy i tylko dlatego, że jego koledzy uważają, że chłopcy powinni zachowywać się w określony sposób. Czy to nie jest za wysoka cena?
Zajęcia dla dzieci w tym eksperymencie trwały zaledwie kilka tygodni od godziny 8.00 do południa. Jakie owoce będziemy zbierać po latach stereotypowego używania płci do segregowania dzieci?
Zobacz też: Serena Williams. „Wściekła czarna kobieta” czy kobieta walcząca o swoje prawa?
To nie tylko płeć
Co jest tak istotnego w płci, że jest ona ważna dla dzieci? Okazuje się, że w zasadzie stereotypizacja u dzieci dotyczy nie tylko płci. Kreując odpowiednie warunki, możemy sprawić, że dzieci wykształcą stereotypy o sobie nawzajem bazując na innych czynnikach. I badania dowodzą, że dzieci zrobią to nawet wtedy gdy podziału na grupy dokonamy na podstawie zupełnie absurdalnych kryteriów.
W innym badaniu autorstwa profesorki Bigler dzieci w wieku 7-12 lat podzielono losowo na grupę niebieską i czerwoną, wręczając im koszulki w tych kolorach na 6 tygodni (2). Tak samo jak w badaniu opisanym wcześniej rolą nauczycieli było jedynie segregowanie dzieci ze względu na kolor koszulki (dzieci miały plakietki z imionami w odpowiednich kolorach, zwracano się do nich różnicując, które dziecko jest z której grupy). Poza tym nauczyciele mieli traktować dzieci na równi, nie podsycając konkurencji między nimi.
W efekcie takiej segregacji, zaledwie po 4 tygodniach dzieci wykształciły stereotypy o grupach kolorystycznych. Bardziej lubili swoją grupę. Zaczęli sami siebie segregować, bawiąc się częściej z dziećmi ze swojej grupy. Dzieci w niebieskich koszulkach mówiły na przykład:
„Dzieci w czerwonych koszulkach nie są tak mądre jak my”.
„WSZYSTKIE dzieci w niebieskich koszulkach są lepsze z matematyki”.
„ŻADNE” dziecko w czerwonej koszulce nie lubi układać puzzli”.
W badaniu (podobnie jak w tym dotyczącym płci) istniała grupa kontrolna, w której dzieci używały kolorowych koszulek, lecz nauczyciele nie zwracali na nie uwagi. W tej grupie dzieci nie wykształciły stereotypów i uprzedzeń względem siebie. Jeśli dorośli ignorowali istnienie grup, dzieci też je ignorowały.
Zobacz też: Czego nie wiedziałam o księżnej Meghan?
Bycie dziewczynką lub chłopcem musi być bardzo istotne!
Esencją wyników przytoczonych badań jest to, że kryterium, wedle którego dzieci zostaną posortowane na grupy jest zupełnie bez znaczenia. Dzieci zwracają uwagę na grupy, którym wagę nadają dorośli. Jeśli mówimy: „Zobacz, jaka zdolna dziewczynka!” lub „Co to za chłopiec tak pięknie gra?”, dzieci zakładają, że bycie dziewczynką lub chłopcem musi być ważną cechą danej osoby. W zasadzie może najważniejszą, bo inaczej, czemu dorośli tak często by się do niej odwoływali?
Widząc różnice między ludźmi, dzieci patrzą na nas – dorosłych jak na ekspertów, by dowiedzieć się czy dana różnica jest istotna czy nie. Ludzie poza płcią różnią się bardzo wieloma cechami, a nie mówimy przecież „zobacz na to dziecko z niebieskimi oczami” lub „dziecko z brązowymi włosami”. Dlatego dzieci, mimo, iż zauważają te różnice, uczą się je ignorować jako te niemające znaczenia.
A z płcią jest inaczej – my, dorośli tworzymy z niej znaczącą kategorię. Dzieci to zauważają i próbują zrozumieć tę ważną kategorię po swojemu. Jeśli dorośli nie wyjaśnią, dlaczego dane grupy są różnicowane, dzieci założą, że jedna z grup jest lepsza od drugiej oraz (tak jak wymyślają nieistniejące słowa) wypracują autorskie uzasadnienia dla istnienia grup. Moja córka na przykład stwierdziła kiedyś, że chłopcy są gorsi od dziewczynek bo nie noszą długich włosów! Czy wyjaśnienia twoich dzieci bywają równie zaskakujące?
Zobacz też: Manifest Mamy Dziewczynek
Źródła:
- Rebecca S. Bigler (1995), “The Role of Classification Skill in Moderating Environmental Influences on Children’s Gender Stereotyping: A Study of the Functional Use of Gender in the Classroom”, Child Development, Vol. 66, No. 4 (Aug., 1995), pp. 1072-1087.
- Rebecca S. Bigler, Christia Spears Brown, Marc Markell (2001), “When Groups Are Not Created Equal: Effects of Group Status on the Formation of Intergroup Attitudes in Children”, Child Development, Vol. 72, No. 4 (Jul. – Aug., 2001), pp. 1151-1162.
Skoro sama Pani przyznaje, że jezyk ma duży wpływ, to może zamiast formy profesor, uzylaby Pani formy profesorka?
Racja! Zmieniłam, dziękuję za czujność 🙂