Ten artykuł nawiązuje do postu “Być kobietą w Polsce. Instruktaż”, w którym prezentujemy stereotypowe oczekiwania, z jakimi spotykają się dziewczynki i kobiety w toku całego życia. Wiele z Was komentowało, że te oczekiwania wyrażane w formie “dobrych rad” bardzo często słyszymy od kobiet. W tym artykule zastanawiamy się dlaczego tak jest.
Strażniczki patriarchatu. Dlaczego kąśliwe i seksistowskie uwagi, jakie słyszymy na co dzień, często pochodzą od innych kobiet
W reakcji na nasz post Być kobietą w Polsce. Instruktaż, pojawiło się wiele waszych głosów zauważających, że kąśliwe i seksistowskie uwagi jakie słyszymy na co dzień, bardzo często pochodzą od innych kobiet. Postanowiłyśmy przyjrzeć się temu zjawisku i spróbować przybliżyć wam powody, dlaczego tak się dzieje. Jest to oczywiście bardzo złożony problem – nie porwiemy się więc na tłumaczenie go w całości, ale chcemy przedstawić parę ważnych wątków na temat strażniczek patriarchatu – kobiet stojących na straży patriarchatu (czyli systemu, w którym na czele hierarchii społecznej stoją mężczyźni, dominując w sferach polityki, ekonomii i kultury).
Kobiety, które nie wspierają innych kobiet w ich emancypacyjnych działaniach i drodze do życia bez stereotypów płci, można podzielić na trzy podgrupy.
Zobacz też: Myślisz, że nie jesteś uprzedzona/ny? Czy aby na pewno?
Strach strategią na przetrwanie
Pierwsza z nich to kobiety, które dostrzegają to, w jak opresyjnym systemie żyją, jednak ich strategią na przetrwanie jest posłuszne dostosowanie się do przemocy (słownej, fizycznej, psychicznej lub ekonomicznej), której doświadczają na co dzień. Czują one, że znajdują się w beznadziejnej sytuacji bez wyjścia i doradzając innym kobietom posłuszeństwo względem społecznych norm dotyczących ich płci, chcą zapewnić im i sobie… bezpieczeństwo. „Siedzenie cicho” i „nierozdrapywanie ran” (czyli na przykład nie mówienie o dyskryminacji ze względu na płeć lub molestowaniu seksualnym z przeszłości) jest ich strategią na uniknięcie dalszych ciosów. I taką strategię, kierując się swego rodzaju troską, polecają innym kobietom. Główną motywacją takich kobiet, która popycha je do zachowań usłużnych względem patriarchalnych konwenansów, jest strach.
Ja cierpiałam, ty też cierp
Druga grupa to kobiety, które również doznały szeroko pojętej przemocy wyrządzanej im ze względu na ich płeć, z tą różnicą, że narastająca w nich gorycz, stała się paliwem dla wcielenia w życie postawy pod tytułem „ja cierpiałam, ty też cierp”. Ich resentymenty i nieprzepracowane traumy przekształcają się w przemoc wobec osoby, która aktualnie doświadcza trudnych przeżyć, przez które i one przechodziły w przeszłości. W ten sposób zachodzi zjawisko w pewnym sensie podobne do „fali” w szkołach – kiedy to gnębione kiedyś dzieci znęcają się nad młodszymi rocznikami. Ten rodzaj braku kobiecej solidarności często (choć nie zawsze) przybiera charakter generacyjny. Zdarza się też, że kobiety uprzykrzają życie innym kobietom dlatego, że zazdroszczą im ich sytuacji życiowej lub wolności, jaką te mogą się cieszyć na co dzień i nie mogą pogodzić się z tym, że ich życie było lub jest trudniejsze.
Zobacz też: Jak być ojcem feministą (każdego dziecka: syna lub córki)
Sposób na „karierę”
Trzecią grupą kobiet wpychających inne kobiety w seksistowskie ramki są osoby, które na tego typu działaniach postanowiły zrobić medialną lub polityczną karierę. Broniąc patriarchatu kobiety te torują sobie drogę do rozpoznawalności i pozycji zawodowej, a ich zachowania mają cyniczny i wyrachowany charakter. Rozumieją bowiem, że w wielu dziedzinach świat zdominowany jest mężczyzn i żeby w tym świecie “zaistnieć” muszą grać w tę samą grę. (Warto w tym miejscu zauważyć, że oczywiście istnieje grupa kobiet, które szczerze wierzą w tak zwane „alternatywne formy emancypacji”. Dostrzegają one trudną społecznie sytuację kobiet, jednak szansę na rozwiązanie ich wielopoziomowych problemów widzą w konserwatyzmie, nie zaś w feministycznych i równościowych działaniach. Konserwatywna emancypacja miałaby ich zdaniem przejawiać się w dowartościowaniu kobiet w rodzinie, tradycji i wspólnocie).
Zobacz też: Jak wychować syna feministę?
„Kiedyś było lepiej”
Dlaczego jeszcze kobiety mogą serwować innym kobietom teksty jakie zawarłyśmy w Instruktażu? Może być to wynik przesadnego idealizowania przeszłości, które w polskiej kulturze jest bardzo częstym zjawiskiem. „Kiedyś to było pięknie (…)”, „Kiedyś świat działał jak należy, a każdy znał i miał swoje miejsce”, „Ta dzisiejsza młodzież, w d*pach się poprzewracało z dobrobytu” – pewnie nie raz słyszałyście te frazesy. Spora część społeczeństwa, w i tym kobiet, przekonywana jest o tym, że w nieokreślonym „kiedyś” ludzie żyli w słodkiej utopii, panie były szanowane i adorowane przez panów, nosiło się piękne stroje, problem przemocy lub wykorzystywania kobiet nie istniał, a wszyscy byli uczciwi, kulturalni i dobroduszni. Jest to wizja oczywiście absolutnie nieprawdziwa i zaszczepiona w zbiorowej wyobraźni przez ludzi wspominających tylko to, co było dobre oraz przez „landrynkujące” i ugrzeczniające przeszłość obrazy prezentowane w (pop)kulturze.
Świat ostatnimi laty nie stał się gorszym niż kiedyś miejscem – wiele problemów społecznych po prostu po raz pierwszy wyłoniło się na światło dzienne za sprawą szerokiego dostępu do informacji i mediów, w tym tych społecznościowych, i wzrastającej liczbie osób, które mogą za ich pośrednictwem opowiadać o niesprawiedliwościach społecznych, których same doświadczały (w tym o seksizmie).
Zobacz też: Stereotypy w filmach. Jak wpływają na życie dziewczynek i młodych kobiet?
Nie demonizujmy kobiet
Na koniec chcemy bardzo jasno zaznaczyć, że w żadnym razie nie chodzi nam o demonizowanie kobiet, które zachowują się w sposób opisany w tym artykule. Kiedy słyszymy seksistowskie teksty od kobiet, łatwo stwierdzić, że to „kobiety kobietom gotują taki los”. Nie jest to jednak prawdą – winę za codzienny seksizm ponosi przesiąknięta krzywdzącymi stereotypami płciowymi kultura, w której wszyscy, bez względu na płeć, wzrastaliśmy od najmłodszych lat, i która ogranicza i szufladkuje wszystkie tożsamości płciowe. Spróbujmy z empatią spojrzeć na nierównościowo zachowujące się kobiety i dostrzec szerszy kontekst ich motywacji. Oczywiście, od toksycznych osób należy się odcinać, ale z kobietami, które są nam bliskie i bezmyślnie powtarzają seksistowskie teksty niczym mantry, warto spokojnie rozmawiać, dopytywać się o kierujące nimi pobudki i tłumaczyć nasz punkt widzenia.
Jako kobiety wychowywane byłyśmy do tego, by stale ze sobą konkurować i dostrzegać w sobie nawzajem przeróżne niedoskonałości. Przerwijmy ten zamknięty krąg nieustannego krytykowania kobiet i obarczania ich winą za całe zło. System społeczny, w którym żyjemy nadal napuszcza nas przeciwko sobie nawzajem, dlatego wyciąganie ręki do innej kobiety i pozbawiona oceny komunikacja, są nie tylko przejawami ludzkiej życzliwości, ale i małymi-wielkimi rewolucyjnymi gestami, które mają realny potencjał zmiany rzeczywistości – naszej i dziewczynek wokół.
Źródło:
Artykuł powstał w oparciu o wiedzę zaczerpniętą z rozmowy pt. „O strażniczkach patriarchatu”, przeprowadzonej przez Agatę Diduszko-Zyglewską z dr hab. Elżbietą Korolczuk oraz dr Weroniką Grzebalską.
Idealnie w punkt. Mniej więcej podobne rozgraniczenie przyczyn stawania się strażniczkami patriarchatu (ja to nazwałam sobie roboczo: sojuszniczkami mizoginizmu), podział na typy kobiet “gotujący taki los innym kobietom” uczyniłam kiedyś na jakimś forum dyskusyjnym, zastanawiając się, dlaczego kobiety potrafią być tak opresyjne wobec kobiet. Ekstremalny przykład: okaleczanie dziewczynek w Somalii i innych krajach czarnego islamu. Cieszę się, że równolegle, pewnie w wielu miejscach, przez wiele ludzi wyciągane są wnioski z obserwacji takich zachowań. Może faktycznie uda nam się to zmienić metodą delikatnego, ale konkretnego poruszania tych wielowiekowych cegiełek w murze cierpienia zadawanego kobietom poprzez system, ale rękami innych kobiet.
Taką mam właśnie nadzieję prowadząc mój projekt edukacyjny 🙂 kropla drąży skałę i naprawdę wierzę, że zmiana jest możliwa
Mnie też to zastanawiało dlaczego kobiety zamiast walczyć z opresyjnym system, który ich uciska biernie się mu poddają a nawet go wspierają i według moich przemyśleń są to kobiety:
1. Od dawien dawna kobiety są postrzegane jako gorsza płeć a nierówności między płciami jako coś naturalnego i one w to uwierzyły. Uważają, że role przypisywane kobietom i ich miejsce i pozycja społeczna są czymś naturalnym fachowo nazywa się to zinternalizowana mizoginia. Według mojej opinii są to osoby nie przejawiające zbyt wysokiej inteligencji, więc nie zastanawiają się nad światem, w którym żyjemy, po prostu to jaki on jest przyjęły za pewnik.
2. Druga grupa kobiet dobrze wie, że kobietom jest ciężej w społeczeństwie, natomiast wiedzą też, że ruchy na rzecz zmienienia tego są czymś marginalnym społeczeństwie, nie łatwo odniosą sukces, na to trzeba długo czekać. Dlatego wolą iść po linii najmniejszego oporu, zbratać się z patriarchatem do tak łatwiej. To są kobiety, której najczęściej gardzą innymi kobietami, wolą towarzystwo męskie. Chcą w ten sposób pokazać, że bardziej do świata mężczyzn należą, czyli tych uprzywilejowanych w społeczeństwie. Wygłaszają one seksistowskie poglądy, czyli takie, które są powszechnie akceptowane bo chcą podlizać się uprzywilejowanym.
Warto się nad tym zastanawiać, by kwestionować i odwracać tę zinternalizowaną mizoginię w sobie. Bo ona nikomu nie służy. Jeszcze jak sobie pomyślimy, że same też wielokrotnie jesteśmy ofiarami zinternalizowanej mizoginii – tym większą można mieć motywację do odwracania tych procesów 🙂