Mimo, że reakcje na pozę Ołeny Zełenskiej uwiecznioną na zdjęciach Annie Leibovitz w amerykańskim „Vouge” są oburzające – to muszę przyznać, że wcale mnie nie dziwią*.
*Chodzi o zdjęcie Ołeny Zełenskiej na okładce „Vogue”, na którym siedzi w pozie z rozstawionymi nogami i opartymi o nie rękami. Zarzucono jej, że poza ta jest niekobieca i jako pierwszej damie Ukrainy zupełnie jej nie przystoi.

Przecież nie od dziś wiemy, że nie wszystkie zachowania, emocje, stanowiska czy pozycje należące się mężczyznom „w pakiecie” (z samego faktu bycia mężczyznami), „przystoją” kobietom. Mnóstwo aspektów bycia człowiekiem jest w naszej kulturze podzielone genderowo – to, co „wypada” mężczyznom często „nie przystoi” kobietom i odwrotnie: to, co jest „kobiece” broń boże nie może się równać z „męskim”. To, co mówi się teraz o Ołenie Zełenskiej ma kilka ciekawych płaszczyzn. Przyjrzyjmy się im po kolei.
Komentowanie wyglądu
Pierwsza rzecz, jaka przychodzi mi do głowy, to powszechne uzurpowanie sobie prawa do komentowania wyglądu kobiet (niezależnie od pełnionej przez nie roli: matki, polityczki, przedsiębiorczyni etc.). Zastanawiam się czy zamiast wyglądu Ołeny i pozycji, w jakiej siedzi na fotografii nie jest ważniejsze to, co powiedziała w wywiadzie? Co chce przekazać swoimi słowami, jakie wartości wyznaje? Sposób prezentacji jej osoby na zdjęciach dużo o niej mówi, ale przecież to nie jej wizerunek jest (a przynajmniej nie powinien być) najważniejszy. Sprowadzanie tego wywiadu do wyglądu Ołeny jest umniejszaniem jej jako osobie, uprzedmiotowieniem, które na dalszy plan odkłada jej argumenty i herstorię, a na pierwszym stawia powierzchowność.
Odwoływanie się do wyglądu (oczywiście w sposób krytyczny), to najprostsza strategia, gdy chcemy zdyskredytować kobietę. Przecież wiadomo, że dla kobiet to wygląd jest najważniejszy, prawda? Że bycie piękną i cieszenie oczu innych ludzi to nasze główne społeczne zadanie. Która z nas nie usłyszała kiedyś adwersarza w dyskusji mówiącego „i tak jesteś brzydka”, w sytuacji, gdy skończyły mu się merytoryczne argumenty?
Zobacz też: Czy mówienie dziewczynce: „możesz wszystko” jest dla niej szkodliwe?
Komentowanie wyglądu
Po drugie, sposób w jaki Ołena siedzi dużo mówi o jej sile, pewności i niezłomności. I nie chodzi tu tylko o pozę, ale o całość mowy ciała – jej wzrok, podniesioną głowę, sposób ułożenia rąk. Gdy na nią patrzę, czuję, że bije z niej siła, odporność i odwaga. A cechy te są tradycyjnie „zarezerwowane” dla mężczyzn. To oni są twardzi, silni i odważni. A kobiety? To przecież „słaba płeć”. A słaba znaczy mała, skulona, skromna, nie zajmująca sobą zbyt wiele przestrzeni. Dyscyplinowanie kobiet co do sposobu, w jaki „mówi” ich ciało, zaczyna się bardzo wcześnie. Z badań psycholożki społecznej Amy Cuddy wynika, że mniej więcej w wieku 5 lat dziewczynki przyswajają stereotypy płci, które nakazują im w mężczyźnie widzieć silną, ekspansywną osobowość, a w kobiecie nieśmiałą i stonowaną osobę. Skąd się to bierze?
Wysyłane przez nas sygnały niewerbalne, wpływają na, to jak inni odbierają nas inni ludzie. A także, są „świadectwem” tego, co o sobie myślimy i jak się czujemy. Sposób siedzenia czy poza, którą przyjmujemy, może być więc efektem różnic w wychowaniu dziewczynek i chłopców. I nie chodzi tu jedynie o fizyczną przestrzeń, jaką dziewczynki i chłopcy mogą zajmować swoimi ciałami, ale także o tę przestrzeń metaforyczną – w zakresie zabierania głosu, prezentowania swoich pomysłów, poglądów, ambicji, celów itd.
Dziewczynki od urodzenia są poddawane przekazom, które wypracowują w nich przekonanie, że ich ekspansywna mowa ciała nie jest społecznie akceptowana. Co dokładnie słyszą? Oto kilka przykładów:
„siedź cicho”, „nóżki razem”, „nie krzycz”, „bądź grzeczna”, „nie siedź z rozłożonymi nogami”,
„uśmiechnij się – będziesz wtedy ładniejsza”, „siedź ładnie”, „uważaj!”.
Zobacz też: Co jest nie tak z mówieniem dziewczynce „jesteś już kobietą”?
“Jak dziewczynka” czyli jak?
Po trzecie, zastanówmy się, co dokładnie znaczy siedzieć „jak dziewczynka”, robić coś „jak kobieta”? Niestety zazwyczaj określenie to jest używane jako obelga („jak dziewczyna” czyli nieporadnie, śmiesznie, źle). I mimo, że w omawianym kontekście zostało użyte w celu dyscyplinowania Ołeny, to bardzo często „jak dziewczyna” oznacza „inaczej niż chłopak”, a w zasadzie „gorzej niż chłopak”. Konsekwencje utrwalania takich komunikatów są szkodliwe zarówno dla dziewczynek, jak i chłopców. Dziewczynki uczą się w ten sposób, że “dziewczyńskość” jest w jakimś sensie słabsza, niepełna, że czegoś jej brakuje. A chłopcom pokazuje, że cechy, zachowania, kompetencje uznawane w naszej kulturze za „kobiece” są oznaką słabości i należy się ich za wszelką cenę wystrzegać.
I na koniec zostaje dość podstawowe pytanie: czy ktokolwiek skomentowałby w ten sam sposób podobną pozę mężczyzny? Czy gdyby mąż Ołeny został sfotografowany w takiej samej pozie, to też usłyszałby, że głowie państwa tak siedzieć nie wypada? Zadawanie sobie tego prostego pytania to najlepsze „sprawdzam” dla stereotypów. I w tym wypadku uważam, że odpowiedź na tak postawione pytanie jest jedna: Ołenę potraktowano wybitnie stereotypowo. Bo każda kobieta może siedzieć tak, jak chce. A nie tylko tak, jak „wypada”.